Kolacja na ciepło w postaci placków marchewkowo-rzodkiewkowych z kleksem naturalnego jogurtu bardzo Didi przypadła do gustu. Mówi - jutro to samo na kolację ;-) Kopczyk rzodkiewek świeżo przyniesionych z ogrodu po prostu wołał do mnie - zrób coś! Coś innego niż twarożek z rzodkiewką, rzodkiewka na chlebie przyjemnie posolona, rzodkiewka w sałatce z rukolą czy nawet już testowana przez nas rzodkiewka na ciepło, z patelni do kaszy czy makaronu. Była już i rzodkiewka zaprawiana w occie i miodzie. Otóż nie, trzeba nam było czegoś innego. Zatem burza mózgu w kąciku przy piecyku i są - rumiane, pulchne, okrągłe i gorące, polecam wszystkim!
Składniki:
- 2-3 marchewki
- 25 rzodkiewek
- kopiata szklanka mąki pszennej (u mnie Wrocławska)
- około 3 łyżeczek kopiatych mąki kukurydzianej
- 3 łyżeczki zmielonego siemienia lnianego
- niecały duży kubek jogurtu naturalnego
- imbir mielony
- pieprz czarny świeżo mielony
- sól
- kurkuma
- trzy garście płatków kukurydzianych
- oliwa z oliwek do smażenia
Wykonanie:
Marchewki obieramy, myjemy; rzodkiewki pozbawiamy ogonków-korzonków, myjemy - rozdrabniamy w blenderze, mikserze, itp na drobniutkie kawałki. Dodajemy imbir i pieprz do smaku, sól, mąkę pszenną, jogurt (napisałam niepełny kubek bo ja zostawiłam 1-2 cm na dnie w celu udekorowania placków kleksami jogurtu; poza tym Didi bardzo lubi naturalny jogurt i chciała go trochę powyjadać).
Wołają, wołają - zjedz mnie, zjedz mnie... |
Ja wszystko miksuję w jednej misce, także po dodaniu jogurtu i mąki miksuję, potem kurkuma takie 2-3 szczypty, choć jak kiedyś wspominałam lepiej w przypadku kurkumy sypać niż szczypać bo barwi skórę. Następnie dokładamy mąkę kukurydzianą i siemię lniane ZAMIAST (uwaga!) jajek. Jajka lubimy, cenimy - dziś nawet raczyliśmy się jajecznicą ze szczypiorkiem, ale się skończyły, także wykorzystałam siemię i wyszło bardzo smacznie i zdrowo. Na końcu można podoprawiać masę - generalnie dałam około łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu.
Na patelni - u mnie patela z wgłębieniami do jaj sadzonych lub właśnie placków - smażymy puchate placuszki na oliwie z oliwek, namaszczałam ją co drugą porcję - takie kap i lekko rozsmarować ;-) Na drugiej patelni schrupiałam płatki kukurydziane - potem trochę je pokropiłam oliwą z oliwek i posypałam cynamonem. Miały to być chipsy do placków i Didi bardzo się podobały.
Placki podałam z chipsami ;-) oraz jogurtem naturalnym, a w drugiej odsłonie z rzodkiewką i majonezem.
Placków nam nigdy dosyć...
Muminek też da radę - chyba że mu kto porwie z talerza, stawiam na moją Małą Mi albo na Paszczaka ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz