piątek, 28 marca 2014

Kukurydziane szybkie ciastka na kolację

Ciastka na kolację?! I tak bywa...:-) jednak nie były to kupne o niepewnym składzie, z przeważającą zawartością cukru i E-dodatków, tylko home-made cookies dla Didi. A w sumie wyszła całkiem przyjemna kolacyjka na ciepło i podkreślam, że z tej porcji wyszło nam 7-8 ciastek i było to zdecydowanie za mało, a pozostawienie ich do dnia następnego odeszło w sferę marzeń. A oto one, kukurydziane, skromne, acz smakowite wypieki:


niedziela, 23 marca 2014

Twarogowa myszo-świnka na wiosnę

Miała być mysz z wąsami, ogonem i czarnymi oczkami, ale jak to było w wierszu o Kaczce Dziwaczce, że w końcu ukazał się oczom zadziwionego kucharza zając w buraczkach - naszym oczom ukazała się świnka, nie Peppa, nie Świnki Trzy, jeno regularne prosię kwikające na błotku z ziemniaczanego puree. No cóż, radosna wiośniana twórczość niejedno ma oblicze. Prezentujemy zatem świnio-mysz, zainspirowaną myszami z książki o Reksiu w różnych porach roku. Didi studiowała ją namiętnie przez kilka dni i zapragnęła taką mysz zjeść. Nasza powstała w sposób następujący:


środa, 19 marca 2014

Wiosna, ach to Ty?

Nie było nas, ale oto jesteśmy - zmienne jak wiosna na przedwiośniu ;-) Zabawy nasze z Didi już, już przenosiły się na dwór, by na parę dni z powrotem zagnieździć się w domu a to za sprawą pogody wirującej i lekkich przeziębień. Jazda rowerkiem i hulajnogą, rysowanie kredą na szerokim asfalcie nad jeziorem zostały jednak zainaugurowane i mam nadzieję wkrótce powrócą. Narysowałam dla Didi pajaca, rzucałyśmy kamyk i skakałyśmy tak jak ja i całe stadko dzieci lat 80-tych. Didi przy okazji podkarmiała łabędzie i kaczki i czyniła swoje nadbrzeżne obserwacje.

Coraz częstsze też bywają wyjścia na ogród, została NAWET otwarta piaskownica i maleńkie ognisko pracowicie ułożone przez Didi z drobnych gałązek - byłam gorąco zachęcana do pieczenia kiełbasek, czyli suchych liści na jakiś naprędce pozbieranych kijkach. Didi sprowadziła też ze strychu wózek dla lalek i jej ukochana bobaska Duda wyruszyła w daleką podróż po Gnieźnie. Zatem - tak, to wiosna na pewno lub innymi słowy, a to wiosna właśnie! Tylko na parę dni lekko zamroczona chłodniejszym powiewem. 

Ogródek skopany, w rozsadniku por i seler, wsadzona mała cebulka w ziemię na ogrodzie, drzewka już dawno pobielone. Wszystko zasługa Męża :-) A my z Didi wciągamy wiośniane aromaty i pałętamy się po ogródku z piłkami i Dudą we wózku. Nasze zadania ogrodnicze dopiero przed nami. Chwilowo trwa uprawa kiełków rzodkiewki na parapecie, zintensyfikowana konsumpcja szczypiorku, pietruszki, jednym słowem zieleniny. Dziś, wciąż jeszcze w fazie wychodzącej z kataralnych zaflegmień, wycinałyśmy papierowe lalki wprost z portalu Bazgroszyt - lalka księżniczka, lalka sportsmenka i Rysek (jeden z trojga Kredziaków) w sportowych przebraniach. Didi rysowała również całymi godzinami dziewczynki z bardzo długimi zębami - Zębolki - być może na fali nowego doświadczania, a mianowicie straciła pierwszy mleczny ząb, dolną jedynkę.

A zatem powiewamy do Was kapeluszami obsianymi rzeżuchą (na podobieństwo Bernarda Żeromskiego z McDusi Małgorzaty Musierowicz...well, well, well Bernard już daaaaaawno temu istniał zdecydowanie przed McDusią, ale właśnie w McDusi nosi ów kapelusz ;-)) i kłaniamy się wiośnie nisko krzycząc donośnie...!!!! :-D

Ziemia, nasza ziemia czeka na zasiew...








Pączki oglądamy, każdy najmniejszy ruch nie uchodzi naszej uwagi....a mimo to nagle pojawia się Ona - Wiosna w Naszym Ogrodzie, i Fufajka też już dawno obudził się ze snu.




piątek, 7 marca 2014

Inne grzanki dla Didi Kasztelanki

Grzanki lubimy i owszem, zwykle powstają na patelni - na maleńkim ogniu zapiekam na chlebie (często najzwyklejszym, na codzień przez nas jadanym, wcale nie na tostowym) ser, wędlinę, mięso pozupowe, pasty różniste, samo masło albo...warzywa. Czemu nie spróbować..? Chęć na grzanki jest, a tu tylko marchewka, no to dawać ją na patelnię i już śmieją się wesołe Ciotka Grzanka, Stryjenka Wielka Gęba i Babcia Cioteczna Język-Lata-Jak-Łopata. Zawiłości pokrewieństwa to jeden z ostatnich koników Didi - jestem bombardowana pytaniami o imiona ciotek, wujów, babek ciotecznych oraz nawet pra-matek, względnie mojej domniemanej wnuczki ku wielkiej uciesze Didi. Zatem są Grzanki Pra-Mamki z marchwią i brukselką - tak dla odmiany po prostu i z tego co mamy.


Szykuję...Żółtą Sałatkę na wczesną wiosnę

Didi bardzo lubi Żółtą Sałatkę i ma zawsze znaczny udział w jej przygotowaniu - każdy składnik cieszy się dużym uznaniem. Trudno powiedzieć, który plasuje się na pierwszym miejscu - ananas, żółty ser czy może papryka? Efekt wizualny też przyjemny dla oka...zatem zajadamy i polecamy! Trzeba by jeszcze pomyśleć o odpowiedniku czerwonym bądź zielonym, mogłoby być ciekawie...Brokuł, oliwki zielone, winogrona, kiwi albo czerwona papryka, pomidory, truskawki, arbuz...Co Wy na to? Kto da więcej? 


sobota, 1 marca 2014

Gotuję...ziemniaczane stwory made from puree ;-)

Przyjemnej konsumpcji ziemniaczanego puree ciąg dalszy, czyli będzie o wesołej obiado-kolacji dla Didi i dla mnie też. Didi co nieco zaniemogła po łakomym spożyciu dwóch kotletów i zimnego soku o godzinie 21 bez mojej wiedzy w dodatku ;-) Sensacje jelitowe były w mocy przez półtora dnia, ale jesteśmy po...również po kleiku owsiankowym i uzdrawiającej, i zresztą bardzo smacznej zupie ziemniaczanej= kartoflance. Kolejnym etapem wchodzenia w codzienne pożywienie stał się kolorowy dinozaur z puree. Gdzieś tam kiedyś inspiracją był dziecięcy program przed Didi oglądany - Kucharz Duży i Kucharz Mały. Nasze puree-owe kompozycje jednak ożyły własnym życiem i czym prędzej zniknęły w czeluściach trzewi ;-).


Drukuj

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...