poniedziałek, 30 grudnia 2013

Piekę... pikantne muffinki otulone ciastem francuskim

Wróciłyśmy z Didi z wyprawy rodzinnej i oto jesteśmy...wraz z muffinkami, które zresztą wczoraj zagościły na stole u mojej Mamy (degustujących uprzejmie uprasza się o komentarze ;-)). Towarzyszyły zupie dyniowej wege, nadają się właśnie na takie smakowite towarzyszki dla zup kremów z zastrzeżeniem, że należy uważać na gorący farsz, jeśli podane są prosto z pieca. A zatem do dzieła:



wtorek, 24 grudnia 2013

Gotuję ... kasza jaglana na kolację na rosole

Oto krótki post na temat - jak przygotować szybka sycącą kolację na ciepło, pod warunkiem, ze mamy rosół. U mnie tym razem był to rosół z wiejskiej kury z dużą ilością przypraw oraz warzyw (w tym czosnek). Jednak połączenie spontaniczne składników okazało się bardzo udane:



niedziela, 22 grudnia 2013

Piekę ... jabłkowe muffiny pełne orzechów

Nasza szarlotka bez cukru nasunęła mi pomysł na muffinki. Postanowiłam podobne ciasto przygotować i upiec te puchate pękate babeczki. Dodałam jednak mnóstwo orzechów włoskich i smak jest po prostu cudny, delikatny - naprawdę cukier byłby zbędnym dodatkiem. Niestety tempo pochłaniania wypieków jest duże także dobrze, że czym prędzej robiłam fotki. Didi dostała z tej samej masy owcę - raczej czarną owcę można by rzec, czarną od goździków mielonych i cynamonu. Konsumpcję rozpoczęła od kopytka, teraz owcy moglibyście szukać ze świecą ;-) 



sobota, 21 grudnia 2013

Gotuję ...kisiel dla malucha i starszaka

Kto lubi kisiel? Ja bardzo lubię - mam nawet takie kombatanckie wspomnienia z Tatr  oraz ze spływów kajakowych powiązane z tą mini-potrawą. Kisiel jedzony o 6 rano przed schroniskiem Pięciu Stawów albo przed namiotem na spływie Drawą, etc - ci, co byli ze mną na pewno pamiętają... :-) Ale tym razem nie mam na myśli takiego z paczki proszku tylko łatwiutki co prawda do zrobienia, ale pyszny home-made kisiel z kompotu własnej roboty. My z Didi bardzo go lubimy i zimą miast obżerać się kilogramami wychładzających cytrusów, od czasu do czasu sobie przyrządzamy. Tym razem był to kisiel śliwkowy - ja śliwki wprost kocham, także dwie miseczki obalam na tzw. jedno posiedzenie:



piątek, 20 grudnia 2013

Opowiadam...u bram zimy

Wiem, wiem - najbardziej popularne są posty kulinarne, ale Didi KONIECZNIE chce opowiadanie o Fufajce - kiedy w końcu będzie, kiedy coś dla mnie zaśpiewa albo ułoży wiersz...? Te poprzednie muszę jej ciągle recytować i wyśpiewywać, tak je lubi. A zatem jeszcze jedno, kończące sezon jesienny (w końcu od jutra astronomiczna zima, choć wg Pięciu Przemian trwa już od połowy listopada):

OPOWIADANIE CZWARTE CZYLI FUFAJKA ZAPADA W SEN ZIMOWY

Spadł śnieg - nareszcie...Fufajka westchnął z ulgą. Zaczynał już czuć się zmęczony tą jesienną krzątaniną wokół zapasów, wicia sobie ciepłego gniazda - posłania pod rozsadnikiem, gawęd z jeżami i sroką, wszystkimi tymi zabiegami związanymi z przetrwaniem nadciągającej zimy. A tu jest - biały, chłodny, puchaty i lśniący, skrzypiący pod małymi butami Zielonego Ogrodnika - śnieg. Co prawda należy uważać by się w nim nie zapadać co krok i dobrze jest mieć ze sobą jakiś kijaszek, ale po cóż w ogóle wychodzić. Fufajce wystarczy siedzenie w ciepłej norce i wyglądanie nieco juz zaspanymi oczami na zimowy świat. Śnieg bowiem to najlepszy dla skrzata usypiacz, pod tym względem nie różni się on wiele od niedźwiedzia. Cóż, chce mi się już tak bardzo spać, że pozostało mi tylko zaśpiewanie sobie samemu kołysanki. Didi zna ich wiele - i tę o Wojtusiu i iskierce krótkotrwałej, i o smoczkach, które nie chciały zasnąć do północka, i o śnie kosmatym w szlafroku Taty...Którą wybrać? Fufajka przyłożył głowę do poduszki wypchanej suchymi liśćmi czereśni. Na krawędzi jawy i snu widział już puszyste wełniste baranki skaczące przez zielony drewniany płot - jeden, dwa, trzy....aaaaaa, ziewnął rozgłośnie. I zaczął resztką sił jesiennych mruczeć usypiankę:


czwartek, 19 grudnia 2013

Szykuję... pasta twarogowo-jajeczna

Jakiś czas temu Axa (patrz komentarze) zapragnęła przepisów na pasty do chleba. Oto jedna z nich - skłądniki podstawowe - twaróg oraz jaja. W sumie nie jest ona taka bardzo zimowa, jesli mówimy o sezonowości potraw, ale nada się na grzanki do owsianki oraz do gorących smażonych pyrów czy kaszy gryczanej, jeśli ktoś lubi takie połączenia. Wkażdym razie możecie zimą bardziej dopieprzyć, doimbirzyć i będzie jak trza.


środa, 18 grudnia 2013

Żelki marchewkowe na start!

Żelki na start, bo po pierwsze robiłam je po raz pierwszy, a po drugie na pewno będą następne o innym smaku. Przepis pochodzi z blogu Smakoterapia - jest tam przynajmniej kilka takich pomysłów na zdrowe żelki czy ptasie mleczka:



Piekę ... orkiszowe babeczki na szybko

Przyszły nasze upragnione formy silikonowe - do dwunastu muffinek/babeczek, mała forma w kształcie owieczki oraz nieco większa do czekoladek czy żelków (serduszka). Didi była zachwycona - silikonowa owca została przedstawiona owcy przytulance, spały razem na serduszkowej, etc, etc. Ale nadszedł tez czas na wypróbowanie - innymi słowy test na żywej materii. Pierwsze na ruszta poszły babeczki, bardzo łatwe do wykonania:



wtorek, 17 grudnia 2013

Gotuję ... grochówkę wege na zimowy obiad

Didi bardzo lubi grochówkę. Właściwie zawsze gotuję ją na mięsie, na przykład na skrzydle czy szyi indyczej, względnie na wiejskim kurczaku. Jednak tym razem postanowiłam wypróbować przepis na wegetariańską grochówkę - przepis pochodzący z Zimy według Pięciu Przemian Moniki Biblis (w formie e-booka dostępna w wydawnictwie Escape Magazine). Smaczna, nie powiem...syci i rozgrzewa, choć może nie aż tak jak ta mięsna, ale jest zdecydowanie godna polecenia. A zatem:




poniedziałek, 16 grudnia 2013

Gotuję ... jaglane pagórki na morzu czerwonym

Ha, jaka szumna nazwa ;-) ale potrawa bardzo dobra dla miłośników kaszy jaglanej i chyba nie tylko, bo ma ona tak delikatny smak, że mój zdecydowanie anty-kaszowy Mąż polubił. A zatem do dzieła - kasza jaglana wkracza na salony:


niedziela, 15 grudnia 2013

Zabawy królewskie na zimę

Cóż to za zabawy królewskie, powiecie?! Ano, Didi zamarzyła sobie koronę...być może pod wpływem naszej najnowszej lektury Maleńkie królestwo królewny Aurelki. Jednym słowem poszedł w ruch blok techniczny, klej, papier kolorowy (wydzierałyśmy kawałeczki i przyklejałyśmy), kolorowa krepa, nożyczki, itd. Korona powstała i Didi paradowała w niej uradowana rozmyślając nad zdobyciem stosownego berła...i byc może równie jak Aurelki maleńkiego królestwa...




Gotuję ...chrupiące ziemniaki z pieca

Wspominałam o nich na funpage'u na fejsie i oto one - ulubione przez wielu pyrki, pieczone w piekarniku. Cóż, sposobów jest mnóstwo, ale chyba nigdy się nie nudzi temat ziemniaczany. Didi bardzo w nich gustuje, w końcu tez nie nurzają się w oleju sto razy podgrzewanym, więc zdrowotniejsze są...a jeszcze z ziołami. Zimową porą jak znalazł. Dodatki możecie kombinować - ja mam twaróg, bo jestem tu tradycyjnie poznańska, czyli pyry z gzikiem, nawet pieczone. Nie mówię już o ziemniakach w mundurkach z gzikiem, uuuuuwielbiam. Ta miła sterta obierzynek, nożyk, pyra parzy palce, serek obok, cebula, sól....mniam. Ale dziś - sami zobaczcie:





wtorek, 10 grudnia 2013

Gotuję...intensywnie pieczarkowe muffinki

Ha, akcja rozpoczęta -oto pierwszy wpis z serii Babeczki i muffinki...Well, well, well - jako że masze a raczej Didi słodyczowe dni przypadają na sobotę i niedzielę to nie mogłam jej kusić słodkimi wypiekami. Zaczęłyśmy więc od wytrawnych muffinek intensywnie pieczarkowych z dodatkiem mielonego grubo słonecznika.


Zaraz się przekonacie:

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Czytam...o jeżyku i jerzyku

Tak, tak - błędu nie ma - o jeżyku z igłami i jerzyku z piórami czytałyśmy właśnie świetną książkę autorstwa Urszuli Kozłowskiej, czyli Jak jeżyk z jerzykiem odkryli Afrykę. Opowieść traktuje o przyjaźni dwóch zupełnie odmiennych stworzeń - jeża Ignacego i jerzyka Dzióbka, które cieszą się niezmiernie z tego, co ich łączy i doceniają, i szanują to, co ich dzieli. Różnice nie powodują przepaści między nimi, są ujmujące i wzbudzają wzajemny podziw. Co ciekawe, początkowo przyjaźń Ignacego i Dzióbka nie spotyka się z akceptacją pozostałych mieszkańców lasu - "Nie wiem, co się za tym kryje, lecz śmiem nazwać to dziwactwem. Żeby jeż się bratał z ptactwem?" - w ten sposób skomentował sprawę stary borsuk (podkreślę, iż tylko fragmenty książki pisane są wierszem, ja śpiewałam je dla Didi na różne pospiesznie klecone melodie, bo przypominały mi raczej piosenki). Czy przetrwa przyjaźń pierzastego z kolczastym? Zachęcam do lektury i sprawdzenia, o co chodzi z tą Afryką i w jakim sensie ją odkryli (okładka książki sugeruje, przynajmniej dla mnie takie nieco dłuższe odkrywanie i w związku z samą Afryką czuję pewien niedosyt, miałam już wizje typu Afryka Kazika, ale, ale...może to o coś inszego chodziło...sami sprawdźcie).

Gotuję ... jarzynowy krem z fistaszkami

Och, to będzie tak zwana łatwizna, czyli masz rosół? Masz warzywa z rosołu? Masz mikser? To masz zupę. Naprawdę...Hm, zupy kremy bardzo lubię i się nimi chętnie sycę. Ten jest z gatunku szybkich do zrobienia, jednak kryje się pewien knyf w postaci rosołu - musi być dobry. A dobry dla mnie to nie z bladawego kurczaka niewiadomej proweniencji (czytaj: ferma pompująca antybiotyki), tylko z maksymalnie możliwie sprawdzonego mięsa, ale i mięsa mieszanego (u mnie zazwyczaj wołowina - rostbef plus indyk - skrzydła). Tym razem była...jagnięcina, po prostu pychoza!!! Gotuję też od razu około 7-8 litrów rosołu w dużym brązowym garze, więc się tym rosołem najeść mogę i jeszcze wykombinować zupę krem i nie jest mi go żal na ten krem użyć. A zatem:

Inna odsłona Tadziów w pomarańczowe kropki

Tym razem Tadziowy eksperyment ze skórką pomarańczową...równie pyszne! Nie dodałyśmy też w ogóle cukru, ani nawet waniliowego (uczciwie to wanilinowego ;-/ ), reszta przepisu pozostaje bez zmian. Tadzie ozdobione zostały mniej lub bardziej obficie skórką pomarańczową (myślę, że dobrze by ją było jeszcze wetrzeć do masy, ale pamarańcz wcześniej konkretnie umyć i sparzyć). Oto nasza galeria:


środa, 4 grudnia 2013

Piekę...Tadzie Kukurydziane

Był to hit wczorajszego popołudnia - zjadłyśmy z Didi całą blaszkę Tadziów, ostały się jeno dwa dla Didi na dziś oraz dwa dostał Mąż ;-) Przepis pochodzi z najnowszej książki Anny Ciesielskiej Filozofia smaku. Figuruje tam pod nazwą Tadiki kukurydziane. My nasze wytwory z racji ich kształtu (zaraz zobaczycie...) nazwałyśmy swojsko Tadziami. Produkcja szła gładko - na dwa wałki. Didi w pełni uczestniczyła w procesie (jej zapał kulinarny jest zawsze ogromny). Gdy ciasto leżakowało w lodówce, wychodziła dosłownie z siebie ze zniecierpliwienia - w końcu włączyłam minutnik, który mierzył czas DO wyjęcia ciastowej kuli...

poniedziałek, 2 grudnia 2013

W grudniu po południu...przy zabawie

Z serii zabaw sezonowych dziś odsłona druga, czyli party dla lalek, pluszaków i pamprów na podłodze wzbogacone intensywnym wytwórstwem potraw z plasteliny. Etykieta? - Kreatywna plastelina...;-) Didi uwielbia takie aranżacje przestrzenne, napodłogowe - pracowicie ustawia wszystkie potrzebne drobiazgi, w tym przypadku filiżanki i spodki z lalczynego serwisu; czajniki, dzbanki, sztućce, grzyby, jabłka i śliwki z bristolu oraz...talerz pełen smakowitości plastelinowych. Miałyśmy nawet radio z temperówki. Didi służyła fonią - należy podkreślić, że radio zwykle zbyt głośno grało ;-). 


sobota, 30 listopada 2013

Gotuję...owsianka ryżowa wyborowa :-D

I w końcu jest, oto ona - obiecywana, zapowiadana owsianka ryżowa. Podkreślę, że wraz z Didi owsiankę jadamy od początku istnienia Didi, czyli gdy została namierzona we mnie, tj. w czwartym miesiącu jej sprytnego ukrywania się, połowa lipca 2008, jem owsiankę, a zatem i ona ją jadła, bo do niej nieprzerwanie płynęła ;-). Ale i mała Didi rozpoczęła osobistą konsumpcję wersji niemowlęcej w wieku około 6 miesięcy. Teraz stanowimy wspólnotę owsiankową, modyfikowaną zależnie od pory roku (wiosną, latem więcej owoców - gdyż one zawsze orzeźwiają, wychładzają); z kolei jesienią, zimą wersja podstawowa bez szaleństw, żeby swe narządy wewnętrzne dogrzewać. 

Na moim profilu portalu Przyślij Przepis podałam jakiś czas temu przepis na owsiankę całoroczną w wersji max, czyli jak ugotować wielki owsiany gar i go przechować - możecie tam sobie zerknąć. Podaję link:


Ale od pewnego czasu gotujemy owsiankę ryżową, tzn. z dodatkiem ryżu brązowego lub basmati, czy słodkiego. Podaję przepis poniżej na dwie porcje - tą ilość zjadamy z Didi na pół rano. Najpierw po przebudzeniu kawa zbożowa z odrobiną cynamonu, imbiru i kardamonu, po około pół godziny owsianka.

piątek, 29 listopada 2013

Czytam...i jest ze mną Niebieska Niedźwiedzica...

No, nie mogłam, nie mogłam...podarować sobie tego posta! Jestem zachwycona pewną lekturą i po prostu I must share it! Oto ona - Niebieska Niedźwiedzica Joanny M. Chmielewskiej. Mądra, piękna opowieść...czytaliście sobie, swoim dziatkom? W Niedźwiedziej Dolinie urodziła się niebieska niedźwiedzica i choć była piękna, jej futerko lśniło jak chabry o poranku, jak błękitne niebo, to nie zaakceptowano jej. Normalne niedźwiedzie są brunatne, czarne, białe albo szare - nie ma niebieskich niedźwiedzi, niebieskie niedźwiedzie nie istnieją - tak rozumował Król Doliny i inni jej mieszkańcy. Ale przecież Ona była - Azul - niebieska niedźwiedzica. Czy nie czujecie się czasem jak niebieska niedźwiedzica, że nijak nie pasujecie do brunatnych? Chociaż czasem tak się nie dzieje? A ile przyczynków do dyskusji z dzieckiem na temat tolerancji. Didi już zamówiła sobie powtórne czytanie Niedźwiedzicy, a Kopciuszek odśpiewywany w kołysance dwa wieczory z rzędu miał na imię Azul. A, czytając zwróćcie koniecznie uwagę na pewne okulary, znajdujące się w posiadaniu Króla - macie takie na nosie, czy nie? Widzicie ślady swoich słów na trawie?...Palące, niszczące czy miękkie i niewyrządzające krzywdy?

środa, 27 listopada 2013

Gotuję...pomidorki na przechowanie

 Pomidorki przepyszne z letniej grządki zamknięte zostały w słoikach na gorsze czasy (trudne czasy, ciężkie czasy panie mój, przyszło nam zostawić wszystko wdziać wędrowny strój, i kapelusz pełen myśli nieść na głowie uroczyście...trudne czasy, ciężkie czasy, panie mój...tak to jakoś Pod Budą śpiewali,,,;-0)

Przepis zamieszczę, ale bez pośpiechu, bo czy ktoś ma późnolistopadowy zagonek z koktajlowymi? Bo ja nie...juz zima biała się skrada, dziś szron na trawnikach rano, jak mawiał pewien znajomy czadź istna, prawie gardło Achillesa (to samo źrodło - znajomy neologista)...

A pomidorki tu zamiściłam w związku z poprzednim postem, gdy nie mam świeżych otwieram słoik z zaprawionymi. Są bardzo dobre! Polecam je do greckiej zupy z dyni, którą wkrótce zamieszczę...


A przepis na pomidorki pochodził z zasobów pani Koronowianki z portalu Przyślij Przepis, nawet sobie miłą konwersację na pomidorkowy temat prowadziłyśmy ...

Gotuję...pyszna modra kapusta w dobrym towarzystwie

Didi jest wielbicielką wyraźnych barw ba talerzu - buraczki, tytułowa modra kapusta, intensywnie żółta polenta z kaszki kukurydzianej, etc. zatem dziś do akcji wkracza...kapusta, bynajmniej nie głowa pusta, lecz pełna pysznych liściorów ;-)w swej 5-przemianowej odsłonie. Towarzyszą jej krążki cukiniowe w panierce oraz cale stadko pomidorków koktajlowych (letnią porą mieliśmy wysyp na ogrodzie i człowiek miała chęć wciągać te miniaturki soczyste prosto z krzaczka).

Prezentowany przepis pochodzi z drobnymi modyfikacjami z książki Moniki Biblis Kuchnia Pięciu Przemian dla dzieci zdrowych i alergicznych, towarzystwo już własnego pomysłu:

poniedziałek, 25 listopada 2013

Czytam...przygody kropelki wody

Po absolutnie zakręconym dniu, nie może zabraknąć czasu na czytanie z Didi. Ona by po prostu na to nie pozwoliła. Na szczęście Biblioteka Miejska miasta Gniezna ma dla nas jak na razie możliwości i zasoby właściwie nieograniczone...Chwilowo na tapecie znajduje się Drobinka Śmieszynka, czyli przygody kropelki wody autorstwa Liliany Bardijewskiej (miałyśmy już przyjemność czytać Księżniczkę Koronkę i Księcia Hafcika tej samej autorki). Sama Autorka zaprasza do podróży z wciąż przeistaczającą się kropelką wody, która raz jest piękną ażurową śnieżynką w ogrodzie Tomaszka, którą malec obserwuje pod lupą (jest to skrytym marzeniem Didi, by w śnieżny dzień, ale taki bardzo śnieżny, czyli koniecznie musi padać śnieg, obserwować przez szkło powiększające spadające płatki - należy wówczas założyć rękawiczki i kawałek szala naciągnąć na usta, by śnieżka pod lupą nie przetransformowała zbyt szybko w rzeczoną kropelkę, czyli innymi słowy co by na nią zbyt mocno i ciepło nie chuchać), to znów mini-górą lodową albo orzeźwiającą morską bryzą. Dziś razem z wiatrem Pędziwiatrem i kropelką w postaci bryzy opuściłyśmy ciepłe morza pełne niesamowitych stworów: meduzy baletnicy, koników morskich i płaszczek udających morskie dno. Opowieść ta stanowiła inspirację dla następującej po niej kołysanki dla Didi, a mianowicie dzień w dzień śpiewanej kołysanki o Kopciuszku. Motyw jakże tradycyjny, jednakowoż codziennie modyfikowany według wyobrażeń Didi i jej chwilowych fascynacji. Dziś Kopciuszek był syreną zamieszkującą południowe wyspy, o wdzięcznym imieniu (mam na myśli Kopciuszka, nie wyspy) Rafa Koralowa. Został zaproszony do podwodnego zamku z muszli, by po licznych perypetiach okołobalowych, poślubić wymarzonego księcia. Jak widać, względnie słychać, siłą oddziaływania lektur jest ogromna.

sobota, 23 listopada 2013

Opowiadam..

OPOWIADANIE TRZECIE CZYLI FUFAJKA WSPOMINA PRZYJACIÓŁ

Hm, na wyraźne życzenie niektórych czytelników i wielbicieli oto ono ...opowiadanie trzecie. Póki jesień powoli wkraczająca w zimę trwa, póty Fufajka będzie nas zaszczycał swą obecnością. Didi codziennie śledzi jego przygody, ba! dziś podobno Fufajka wpadł do jej termosu niby do studni głębinowej, a nawet przez chwilę siedział pod kredensem. Zdaniem Didi, Fufajka jest wszędzie, w kilku miejscach naraz i ona doskonale go zna. Przekonuje mnie, że o, o właśnie był tu dopiero co, tam widzisz siedzi na parapecie i rozmawia z Kasztanką i Cytrynką (małe lalki bliźniaczki). Ja natomiast twierdzę, że Fufajka pragnie pozostać raczej niewidzialny i jeśli nawet wyjdzie już na ogród w swej zielonej pelerynce pod czerwonym jak mak parasolem, to usłyszawszy najlżejszy szelest w pobliskich krzewach, daje nura do swej norki i tam siedzi niby ta przysłowiowa mysz pod miotłą...

środa, 20 listopada 2013

Gotuję... delikatna szarlotka dla wszystkich

Obiecane ciasto nadchodzi...Otóż, w sobotę popełniłyśmy z Didi szarlotkę. Nie było to grzeszne wykroczenie, albowiem jest ona pieczona bez cukru - taki przepis pochodzący z książki Moniki Biblis Kuchnia polska według Pięciu Przemian, bardzo smaczny zresztą i prosty do wykonania. Jako że nasze słodyczowe dni to sobota i niedziela, wypadało przyrządzić coś na ząb, tym razem coś delikatnego. Didi ruszyła pełną parą do pomocy, do konsumpcji również.

Czego nam potrzeba?

niedziela, 17 listopada 2013

Na jesienne wieczory zabaw garść...

Kto - a może która z Was - pamięta papierowe lalki wycinane pracowicie z papieru, szykowane dla nich ubranka, ba! całe rodziny lalek, mężów, dzieci, akcesoriów codziennego użytku? Ja miałam teczkę wypchaną po brzegi papierowymi postaciami i wspólnie z Siostrą rozkładałyśmy na podłodze nasze pracowicie pokolorowane dzieła, a teraz...wycinam dla Didi takież lalki. Ale - uwaga! - to wyższa szkoła jazdy, mamy bowiem lalki w strojach ludowych, dziś był na tapecie strój kaszubski. Jest Pan Lalek i pani Lalka (aczkolwiek Didi upiera się by Pan na imię miał Amanda, nie mogę jej od tego odwieść...;-)). Stroje trzeba najpierw kolorować według wzorów, oczywiście wycinać i ubierać. Są nawet miniaturowe postaci grające w tej przebierance rolę dzieci, też na ludowo...W każdym razie zajęcie to idealne na listopadowy wieczór, konkurujące jedynie z czytaniem książek (of course!), względnie partyjką Chińczyka czy wspólnym pieczeniem ciasta.


sobota, 16 listopada 2013

Gotuję...placuszki z dyni - galeria

Galeria, czyli jak wykorzystać masę dyniową na gofry, gdy nie mamy gofrownicy ;-) 

Wszystkie składniki przygotować jak na gofry dyniowe, z masy smażyć na rozgrzanej patelni placuszki - gdy patelnia jest naprawdę gorąca nie trzeba ciągle dolewać oleju, wystarczy raz - potem placki są dobre także dla maluchów. Małej Didi odsączałam mokre od oleju placki różnej maści na ręcznikach papierowych. Dodatki dowolne - u nas była konfitura wiśniowa, ale co Wam się zamarzy...





Do tej rodziny placków należą oczywiście ziemniaczane, cukiniowe, kabaczkowe...co kto lubi :-)

piątek, 15 listopada 2013

Gotuję...gofry dyniowe w dwóch odsłonach!

To był zdecydowanie pomysł Didi ;-)...Maaamo a możemy zjeść gofry na obiad? Ale i mnie chętka brała ogromna by takowe przygotować, a co?! Dynia w gofrowej jesiennej szacie jest przepyszna - gorąco polecam! Obiad był tak sycący, że nikt nie miał chęci na kolację. Co będzie potrzebne? Pytanie za sto punktów - oczywiście, dynia! Otóż i ona - z własnego Fufajkowego ogrodu, odmiana mała, mocno pomarańczowa, niezwykle praktyczna dla niewielkich ambitnych ogrodów. Tadam!!! Królowa listopada nadjeżdża...:


...wraz z pokorną maleńką dyniową służką u boku, dzidziuś w miękkiej skórce - na gofry zużyłam około 30 dkg dyni, waga bez skóry i nasion. Pestki pracowicie łuskam i wyjadam wnętrze - jest bardzo zdrowe, suszone pestki zachowują 20% właściwości tych świeżych.

czwartek, 14 listopada 2013

Opowiadam...

OPOWIADANIE DRUGIE CZYLI PODRÓŻE FUFAJKI W WYOBRAŹNI

Fufajce niestraszne są mgły poranne. Choć my z Didi nosa nie wytkniemy, on owszem...spaceruje pod drzewami, klapie maleńkimi kaloszami w mokrej trawie i stertach wilgotnych liści czereśni, podskubuje rukolę i poświstuje cichutko nucąc jesienną melodyjkę o sikorce Zdziśce i połciu słoniny...Humor mu dopisuje, jakże by inaczej...Fufajka dziś rano wybrał się na przechadzkę. Przy jego wzroście była to podróż niebylejaka - z rozsadnika pod kalinę, prosto przed siebie w stronę tawuły i aaaaaż pod czereśnię - to już blisko ulicy więc był ostrożny. Mgły mgłami, ale rannych ptaszków nie brakuje..a on niewątpliwie nie chce być widziany.

piątek, 8 listopada 2013

Czytam....królewny Florentynki zatrzymanie jesieni

Wszystko układa się prawidłowo...niedawno orzechy kradła Florentynce nieznana jesienna wiewiórka; dziś królewna usiłuje zatrzymać jesień. Didi słuchała zafascynowana opowieści o wrzucaniu liści na drzewa, przyklejaniu ich do gałęzi i w końcu przyszywaniu, byle tylko nie spadły. Jeśli spadną, wówczas przyjdzie zima - tak powiedział Tato Florentynki, król Lukrecjan. Pozycja Katarzyny Ziemnickiej wciąż u nas na topie, tym bardziej że inspiracji listopadowych w niej mnóstwo. Ludziki z kasztanów już u nas bywały, a liści ani swoich rękawów Didi do gałęzi jeszcze nie przyszywa. Zagląda jedynie do pewnej dziupli w orzechu na ogrodzie. Poszukuje zaprzyjaźnionej sowy, być może tej z wiersza-kołysanki Joanny Papuzińskiej (tomik Kołysała mama smoka); tej co to ma obudzić nockę, gdy tylko się słońce schowa, by mogła znów wędrować...Sowy u nas brak, niestety. Dziś rano jednak widziałyśmy na okapie drewutni dwie przepiękne sójki.


czwartek, 7 listopada 2013

A na ogrodzie...

A na ogrodzie brukselka, stąd pomysł na tartę...; seler, łan rukoli jakże bujnej o tej porze roku, nieśmiały majeranek, który odrósł po raz trzeci czy czwarty po kolejnych ścinaniach oraz trochę orzechów pod drzewami, bo większa ich ilość suszy się już od dawna w workach na strychu. Jeszcze tylko liście pograbić do końca, wyjąć seler, ściąć majeranek, wyjeść małą kapustkę, ogród przekopać i można czekać na śnieg ;-)...No, może coś by się jeszcze znalazło, gdy mi się przypomni zamieszczę przypominajkę w tej zakładce. Ogrodnictwo to dla mnie wielka przyjemność, ale wciąż jestem zdecydowanie greenhornem, no może taki zapalony beginner i potrzebuje sama porad miast ich innym udzielać. Jednak zauważkami na temat zmienności pór roku w MOIM ogrodzie dzielić się będę a cieszyć a napawać...!

Opowiadam...

OPOWIADANIE PIERWSZE CZYLI FUFAJKA  WSŁUCHUJE SIĘ W LISTOPADOWY DESZCZ

Bohaterów opowiadań wymyślonych dla Didi jest przynajmniej kilku, ostatnio gościł u nas Fufajka, mały stwór w zielonej pelerynce. Mieszka w naszym ogrodzie, śpi pod suchym liściem. Zgromadził sporo takowych w ciepłe październikowe dni, teraz...ze świecą by szukać. Mokro, mokro, mokro...resztki niezgrabionych liści jabłoni, śliw i czereśni leżą w nędznych kupkach na trawniku. O nie, teraz Fufajka by użył jak to się mówi jak pies w studni. Fufajka to zawołany gospodarz. Ma norkę, lub ujmijmy to bardziej elegancko - mieszkanie blisko rozsadnika - myślę, że niedaleko malw, tych bordowych, których niebywały wzrost porównywaliśmy latem ze wzrostem Didi ;-). Fufajka mieszka między głazami ułożonymi wokół rozsadnika. Gdy nadchodzi listopad skrzętnie nagromadzone zapasy orzechów i ziół, oraz suszonych owoców wypełniają jego małą podziemną spiżarnię. Musicie wiedzieć, że Fufajka jest naprawdę bardzo mały, dla niego cały orzech włoski przypomina no..powiedzmy dynię, tę możliwie największą.


Gotuję...oto dziś jesienna tarta z brukselką i pomidorem

LISTOPADOWA TARTA Z BRUKSELKĄ I POMIDOREM 

Zdecydowanie jestem za sezonowością potraw, zjadanych warzyw, owoców i dostosowaniem temperatury tychże posiłków do aury za oknem. Jednym słowem - jak chłodno, listopadowo i dżdżysto nie wcinamy z Didi sernika na zimno z galaretką tylko zupę kartoflaną z dużą ilością cebuli, porów i kolendry (na przykład, bo składniki dobrać można wedle gustu). W jesień wpisują się też w moim mniemaniu doskonale wszelkie tarty warzywne. Dziś była brukselkowo-pomidorowa, aczkolwiek pomidory stanowiły raczej dodatek i służyć miały pewnemu przełamaniu smaków.


środa, 6 listopada 2013

W listopadzie, w listopadzie..

Od tych słów zaczyna się urzekający mnie nieodmiennie wierszyk ze starej książki dzieciństwa - Cudowne Okulary Lucyny Krzemienieckiej (czy ktoś pamięta?):


W listopadzie, w listopadzie drwa brzozowe w piec się kładzie

kiedy się rozpalą żarem, miło słuchać baśni starej..
O pierniczku malowanym, o orzeszku pozłacanym,
o długachnej złotej nici, o krasnalku, co był tyci...

Listopadową mokro-słotną porą mam chęć recytować sobie smacznie ten wierszyk rozkoszując się ciepłym piecem i kawą z dodatkiem imbiru, goździków i kardamonu. A wracając do wspomnianej książki, to właśnie jesień bardzo nastraja do jej czytania - szczególnie opowiadanie, bajka o braciach miesiącach, którzy przed oknem Zbigniewka prezentowali swe wdzięki i uroki. "Ej, z tym wichrem, z tym listopadem trudno dać sobie radę!" narzeka pani Kręcinosek. Po moim ogrodzie też wiatr nosi liście, a Kręcinoskę niejedną też bym znalazła ;-) szczególnie w listopadzie. 

Mnie jednak zmienność pór roku jednakowo zachwyca i nawet ten listopadowy początek pisania cieszy. A z lektur dziecinnych na dziś, oprócz wspomnianych Cudownych okularów, mamy z Didi Przygody Królewny Florentynki Katarzyny Ziemnickiej oraz Michała Rusinka Wierszyki domowe. Smakowicie się zaczyna, szczególnie że Florentynka łapie na tak zwanym gorącym uczynku pewną wiewiórkę, podkradającą z królewskiego kosza orzechy suszące się na dziedzińcu (na czasie, na czasie panie dziejku jakby powiedział stary Bór do Gaika). A w domu to dzisiaj wkradłyśmy się z Didi do sypialni - Utwór Lampka nocna okazał się wybitnie bliski czytającej na głos, a właściwie motyw o czytaniu niedozwolonym rzecz jasna książek pod kołdrą, przy czym lampka nocna stanowi tu gwóźdź programu, pełni rolę kluczowa, etc, etc

Szczególnie jesienią spędzamy z Didi więcej czasu w bibliotece miejskiej. Miejsce to wywołuje u Didi niesłabnący entuzjazm - raz, książki; dwa, ilustracje do baśni zawieszone na przyjemnej korkowej tablicy, trzy - gry planszowe w czytelni. Co powiecie na listopadowe układanie mozaik z drewnianych klocków lub partyjkę nieśmiertelnego Chińczyka? Didi jest zawsze za...

Summa summarum, wara Kręcinoskom od naszego listopadowego obejścia, gdy nadejdzie lato czasu nie znajdę na puzzle 500 kawałków z hamburskim portem, a teraz jak znalazł...Kto się przyłączy? Jedyne czego obawia się Didi w listopadzie to uwałnica, względnie pioruna...Chwilowo mamy tu jedynie na podorędziu równy deszczyk, zatem chwytamy za lektury. Dobranoc ;-)

Drukuj

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...