Ciastka na kolację?! I tak bywa...:-) jednak nie były to kupne o niepewnym składzie, z przeważającą zawartością cukru i E-dodatków, tylko home-made cookies dla Didi. A w sumie wyszła całkiem przyjemna kolacyjka na ciepło i podkreślam, że z tej porcji wyszło nam 7-8 ciastek i było to zdecydowanie za mało, a pozostawienie ich do dnia następnego odeszło w sferę marzeń. A oto one, kukurydziane, skromne, acz smakowite wypieki:
Składniki:
- 2 duże garści płatków kukurydzianych
- 1 jajko
- 1 łyżka miodu (u mnie wielokwiatowy)
- 2 łyżki oleju rzepakowego nierafinowanego
- solidna szczypta cynamonu
- 2-3 szczypty mielonych goździków
- szczypta imbiru mielonego
- szczypta soli
- 1 średnie jabłko
- szczypta kurkumy
- 2-3 łyżki mąki kukurydzianej
- 2-3 łyżki płatków owsianych błyskawicznych
Wykonanie:
Składniki wymieszać w podanej kolejności, jabłko ścieramy na tarce o dużych oczkach. Powstanie gęsta, mokra masa, którą można nabierać łyżką i ładnie nakładać na blachę wyłożoną papierem do pieczenie. Pieczemy na grzałce dolnej i górnej przy około 180 stopniach około pół godziny. Nie wiem jak smakują na zimno i na drugi dzień, na ciepło są bardzo dobre, ale sądzę, że mogą być nawet lepsze po odleżeniu, przegryzieniu, jednak nie jest nam dane skosztowanie ich jutro bowiem całość pochłonęłyśmy ;-) Didi i tak twierdziła, że się nie najadła. Ale na noc nie ma co za dużo....
Zaraz po upieczeniu rumiane kukurydziaki:
Tp dla takiego poczciwego miśka za wiele - pilnować przed Didi kukurydzianych cookies - definately too much, panie dziejku...;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz