niedziela, 17 listopada 2013

Na jesienne wieczory zabaw garść...

Kto - a może która z Was - pamięta papierowe lalki wycinane pracowicie z papieru, szykowane dla nich ubranka, ba! całe rodziny lalek, mężów, dzieci, akcesoriów codziennego użytku? Ja miałam teczkę wypchaną po brzegi papierowymi postaciami i wspólnie z Siostrą rozkładałyśmy na podłodze nasze pracowicie pokolorowane dzieła, a teraz...wycinam dla Didi takież lalki. Ale - uwaga! - to wyższa szkoła jazdy, mamy bowiem lalki w strojach ludowych, dziś był na tapecie strój kaszubski. Jest Pan Lalek i pani Lalka (aczkolwiek Didi upiera się by Pan na imię miał Amanda, nie mogę jej od tego odwieść...;-)). Stroje trzeba najpierw kolorować według wzorów, oczywiście wycinać i ubierać. Są nawet miniaturowe postaci grające w tej przebierance rolę dzieci, też na ludowo...W każdym razie zajęcie to idealne na listopadowy wieczór, konkurujące jedynie z czytaniem książek (of course!), względnie partyjką Chińczyka czy wspólnym pieczeniem ciasta.





Powyżej nasze wycinanki na ludowo...dołączyła do nich także muzyka; Didi najbardziej lubi Gęsi za wodą...;-) a ja Zasiali górale owies.

Tym ostatnim - wczorajszym pieczeniem - podzielimy się wkrótce, już jest dokumentacja fotograficzna naszych usiłowań. A co dorzucę do jesiennej garści zabaw? Rzecz jasna wszelkie gry planszowe są świetne - odkryłyśmy na przykład, że warcaby mogą mieć mnóstwo wersji poza tradycyjną damką. Instrukcja mnie oświeciła - wcześniej ich nie znałam. Dzięki temu gramy z Didi w polowanie na lisa. Lis to jeden pionek, myśliwych jest czterech. Nie, nie dochodzi do krwawych starć. Chodzi li tylko o otoczenie stwora, który się sprytnie wymyka. Albo warcaby a la halma. Czy znacie halmę? Wspominam te wieczory dzieciństwa i rozgrywane partie halmy na stole w kuchni. Mama zawsze jechała przez planszę jak burza. Obecnie my z Didi bawimy się w te klocki... A puzzle? Ooo, istne pole do popisu w listopadzie. Nie sposób układać ich na ogrodzie (pomyślcie o szukania kawałków układanki w kępkach mniszka lekarskiego lub nieskoszonej trawy - pouczające zajęcie na trenowanie cierpliwości i panowania nas sobą). Obłożone jesteśmy pudełkami z puzzlami różnego stopnia trudności. Didi rozkręca się i coraz szybciej układa.

Jeszcze jeden pomysł to tor przeszkód, względnie wyspa przygód - nazewnictwo ogranicza Wasza wyobraźnia. Budujemy taki tor z poduszek, rozkładanej rury materiałowej używanej latem na ogrodzie z namiocikami dziecięcymi, może być szalik i układamy...Didi skacze z poduszki na poduszkę, przechodzi po szaliku (czyli moście prowadzącym z wyspy na wyspę), przez rurę, robi slalomy między kolejnymi poduchami. Oczywiście  należy kontrolować tempo i rozmach wyspy przygód, ale zabawa jest; szczególnie, gdy za oknem szybko ciemno i mży nieprzyjemnie, a mieliśmy nadzieję na mały spacer i RUCH, to ta gra jest niezastąpiona. Można ukryć też jakiś skarb w niepozornym pudełku, najlepszy skarb podkręcony w formie zadania do wykonania - typu wymień pięć żółtych rzeczy, trzy ptaki, dwa okrągłe przedmioty, etc., a wtedy.... wtedy.... ... jakaś sympatyczna nagroda (nie lizak, kochani, u mnie nie ma zmiłuj się na farbowany cukier), garść suszonej żurawiny albo jakiś drobiazg - kolorowy ołówek, karteczka, obrazek. I jest wesoło ;-)

Przedstawiamy na koniec Małą Panią Jesień...
to córka tej, która Idzie z Wielkim Koszem, dobre dary przynosi - jabłka, śliwki, gruszki bery, pomidory i selery oraz grzyby do suszenia i kapustę do kiszenia :-) Ot, i jeszcze jedna rozrywka - śpiewy grupowe i solowe. W tym ostatnim celuję od kiedy przyszła na ten miły świat Didi. Polecam - głęboko odstresowujące zajęcie.
Szczególnie twórcze przeróbki znanych piosenek dodatnie wpływają na poprawę nastroju własnego Rodzica oraz rozbawionej latorośli. Cóż może mieć w koszu Pani Jesień (po przeróbce...!):
Dobre dary Wam przynoszę, Wam przynoszę -
gruby szalik i skarpety, pantalony, trzy serwety,
gar grochówki, z kopca mrówki, 
a w rękawach mam parówki!

Mówię wam popróbujcie - efekt murowany, Didi zazwyczaj pęka ze śmiechu i sypie rymami - neologizmami. Boki zrywać...

4 komentarze:

  1. też pamiętam te lalki i też grałam z mamą w halmę, i też mam takie warcaby z taką instrukcją obsługi że dużo różnych wersji! :) :*

    popieram pantalony bo zimno :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, miło, że też takie masz wspominki ;-) moja Mama była zaszczycona tym wpisem, ale bardzo w tę halmę grać lubiła, i w Chińczyka owszem owszem, czy w Człowieku nie irytuj się; gry planszowe sa bomba pozdrawiam Helenka!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Papierowe lale, kochają suknie i szale, w groszki, łatki, paski, ciapki, pantofelki, złote klapki, koronkowe kołnierzyki, lubią tańczyć fiki - miki, a wieczorem przy kominku, snują cudne, barwne baśnie zanim ogień na nim zgaśnie... to moje dzieciństwo, wycinanie, ubieranie, myśli mojej rozmarzanie... Axa

    OdpowiedzUsuń
  4. Poetycznie, i lirycznie, wspominkowo a baśniowo...Dziękuję Axa!

    OdpowiedzUsuń

Drukuj

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...