czwartek, 7 listopada 2013

Opowiadam...

OPOWIADANIE PIERWSZE CZYLI FUFAJKA  WSŁUCHUJE SIĘ W LISTOPADOWY DESZCZ

Bohaterów opowiadań wymyślonych dla Didi jest przynajmniej kilku, ostatnio gościł u nas Fufajka, mały stwór w zielonej pelerynce. Mieszka w naszym ogrodzie, śpi pod suchym liściem. Zgromadził sporo takowych w ciepłe październikowe dni, teraz...ze świecą by szukać. Mokro, mokro, mokro...resztki niezgrabionych liści jabłoni, śliw i czereśni leżą w nędznych kupkach na trawniku. O nie, teraz Fufajka by użył jak to się mówi jak pies w studni. Fufajka to zawołany gospodarz. Ma norkę, lub ujmijmy to bardziej elegancko - mieszkanie blisko rozsadnika - myślę, że niedaleko malw, tych bordowych, których niebywały wzrost porównywaliśmy latem ze wzrostem Didi ;-). Fufajka mieszka między głazami ułożonymi wokół rozsadnika. Gdy nadchodzi listopad skrzętnie nagromadzone zapasy orzechów i ziół, oraz suszonych owoców wypełniają jego małą podziemną spiżarnię. Musicie wiedzieć, że Fufajka jest naprawdę bardzo mały, dla niego cały orzech włoski przypomina no..powiedzmy dynię, tę możliwie największą.



Dziś spotkała naszego nadwornego Ogrodnika Fufajkę taka przygoda...Deszcz padał równomiernie. Piaskownica, linki od bielizny, beczka z zapomnianą kiszonką z pokrzyw na mszyce - wszystko mokło potulnie i cierpliwie. Fufajka jednak w odróżnieniu od beczki z kiszonką nie mógł pozwolić na zalanie maleńkiego mieszkania. W związku z tym przysposobił liść brukselki jako deszczołap nad swym jesiennym legowiskiem. Nawet przyjemnie było tak siedzieć i słuchać rytmicznego uderzania kropel deszczu o liściasty dach gdzieś hen wysoko w górze, podczas gdy samemu siedziało się w dole i pogryzało suszony listek bazylii. Fufajka rozkoszował się listopadową chwilą. Wraz z melodią kapiącej wody, myśli zaczęły mu się układać w słowa i postanowił wymyślić wiersz dla Didi, a potem cichcem podrzucić do jej pokoju, gdy będzie już spała. Za sprawą listopada i jego deszczowych niby to posępnych usiłowań, powstało coś pozytywnego. Wszystko jest kwestią punktu widzenia - Fufajka o tym dobrze wie. Depresje listopadowe go wprost śmieszą...nie ma go??? Ha, widać poszedł po kolejny listek bazylii, myślę że cały listopad przebiegnie pod znakiem wiersza i piosenki (choćby i tej przedszkolnej na początek - Pan Listopad gra na basie...). 

Didi uwielbia historyjki o Fufajce, próbowała go nawet rysować - zielona pelerynka aż lśniła!

Na koniec całkiem gratis wiersz Fufajki dla Didi:


padają liście nieustannie
już siedzę w liści pełnej wannie
ja wprost zadziwiam się porannie
że listy liście wszystkie dla mnie
więc podaruję pewnej pannie
liść jak baobab na sawannie
tak wielki że gdy na nim stan-nie
pod niebo wzleci 
a z nią te wszystkie z worka śmieci!

i będzie latać jak w tumanie
listopadowe słyszeć granie
szalone jakieś potrząsanie
wilgotne liści parowanie
bezkresne chmur podrygiwanie
by w końcu skończyć liści taniec 
i lec jak długa na posłanie
za liści złotych parawanem...


PS. A powiastka dydaktyczna jest taka, że żyjąc zgodnie z porami roku i ich naturalną, piękną zmiennością można codziennie potencjalnie przykre okoliczności zamienić w dobrą zabawę, a nawet małe wygłupy przy pieczeniu ciastek owsianych, czytaniu zabawnych wierszy czy  ich kleceniu, bądź w kałużach chlapaniu...;-)











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drukuj

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...