Śląskie ze śliwką, czyli wariacja na temat kartofle i śliwki, a inaczej rzecz ujmując, co zrobić gdy zostały Ci pyry z obiadu i śliwki z kompotu ;-) Otóż, zrób wówczas kluski. Ja osobiście baaaardzo lubię wszelkie kluchy, pierogi, etc, etc. I dziś znów spontanicznie poszłam na całość - nie było to wcale planowane i ukulałam kluski. Zostały nam pyrki po obiedzie. A po sobotnim wypiekaniu rogalików, śliwki z kompotu. Część stała się rogalikowym farszem, parę wpadło nam do jaglanki z rodzynkami, żurawiną i migdałami, ale zaglądam do garnka...jeszcze są! Po prostu śliwki niezjadajki (jak ta bułka niezjadajka z Królestwa Bajki Ewy Szelburg Zarębiny). No i zaczęło się...mówię, Didi zrobię Ci kluski na kolację (myślałam o śląskich cackach z dziurką). Didi na to jak na lato. Już czeka z widelcem przy stole. Ale w trakcie akcji lepienia - przy czym już pięć śląskich furkotało w garze, natchnęło mnie na knedle ze śliwkami. Rzuciłam się czym prędzej do lodówki po owe nieszczęsne śliwki. Stan ich - doskonały, i tak oto nadziały mi kluski. Było pysznie...
Składniki:
- ziemniaki z obiadu
- jajo
- imbir
- sól
- mąka ziemniaczana
- mąka żytnia
- śliwki z kompotu
- cynamon
- masło
Wykonanie:
Nie podałam wyżej proporcji, bo skąd mam wiedzieć ile pyrek Wam zostanie...? ;-)No dobra, zasada przy śląskich jest taka: Ziemniaki uklepujemy w misce, dzielimy na cztery części, czwartą część wyjmujemy, w to miejsce dajemy mąkę ziemniaczaną, oczywiście jajo, u mnie imbir jeszcze i sól, ziemniaki wkładamy z powrotem. Ja dziś dodałam jeszcze trochę żytniej (garść)- taką miałam fantazję. Masa musi się ładnie lepić, być elastyczna.
Formujemy z niej ładne kulki, robimy w każdej palcem wgłębienie (u mnie dziurkuje Didi). Natomiast, gdy w środku ma być śliwka, dziur nie żłobimy, tylko farsz do wnętrza i zalepiamy. I do wrzątku z kurkumą, imbirem i solą. Gotujemy parę minut jeszcze po wypłynięciu na powierzchnię, mąka nie może być surowa!
Podajemy polane masłem, z cynamonem, może być i śmietanka, why not?! Ja typowe śląskie lubię do mięsa i sosu, ale dziś miałam na słodko stąd cynamon.
O! Tak jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńPolecam ;-) wyszło spontanicznie, ale smacznie - no i bez marnotrawstwa ;-) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńno jak to, halo, a co z tą czwartą częścią ziemniaków, że tak się zapytam? na marnację? :P
OdpowiedzUsuńNie, resztę ziemniaków dokładamy do całości - myślałam, że to zaznaczyłam ;-) dzięki za zauważkę, to wyjęcie pyrków służy tylko pomiarowi ilości mąki kartoflanej. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń