Plendze kojarzą mi się z moim Tatą - jakoś tak widzę go smażącego plendze, jedzącego je i po prostu lubiącego te pyszne placki :-) I dziś też ich zapragnęłam. Miałyśmy z Didi ucztę plackową na ostro. Jadałam je także na słodko z cukrem, ale nie podsyłam tego pomysłu Didi jako że - primo: jej słodyczowe dni to sobota i niedziela, secundo: nie jestem za tym by jadła biały cukier tak generalnie, zawsze szukamy zdrowszych zastępników. Także placki wciągałyśmy z keczupem i kiszonymi ogórkami.
Składniki:
- 8-10 ziemniaków
- 2 średnie cebule
- 7 bardzo czubatych łyżek mąki pszennej typ 500
- 2 czubate łyżki mąki kukurydzianej
- 2 jaja
- 1 łyżeczka soli
- pieprz czarny
- ostra papryka w proszku
- sok z cytryny
- kurkuma
- olej do smażenie
- keczup Pudliszek dla dzieci
- kiszone ogórki - produkcja własna
Wykonanie:
Ziemniaki obieramy, myjemy, ścieramy na tarce lub mielimy na pulpę w blenderze. U mnie wystąpił blender albowiem jedna rzecz, której nienawidzę to ścieranie na tarce a już szczególnie ziemniaków czy marchwi.
Blendujemy także cebule i dodajemy je do masy ziemniaczanej, dokładamy pieprz (ile chcecie, ile lubicie - ten świeżo mielony jest ostrzejszy oczywiście), sól, kropimy sokiem z cytryny, dorzucamy mąkę pszenną, tak ze trzy-cztery szczypty kurkumy (ja sypię 3-4 razy ze słoiczka z dziurkami, specjalnego na przyprawy, bo kurkuma bardzo farbuje palce). Dodajemy jaja, mąkę kukurydzianą oraz paprykę. Masę dokładnie mieszamy, odstawiamy na chwilę.
Masa ziemniaczana w blenderze powyżej, u dołu już popieprzyłam ;-) :
Smażymy na patelni na oleju, dziecku można później placki odsączyć na ręczniku papierowym. Gdy Didi była młodsza, zawsze tak robiłam.
Niektóre były cienkie i smakowicie chrupiące, inne nieco grubsze, puchate i pikantne - pychota!
Podajemy z kleksem keczupu, plastrem ogórka kiszonego, z kwaśną śmietaną. Przyznam się, że miałam straszliwą chęć na wersję ze śmietaną ale nie miałam jej pod ręką, a nie chciało mi się kolejny raz wychodzić z domu na mróz. Następnym razem...Plendze upiekły się pysznie po prostu, szkoda że Tata daleko i nie mógł się uraczyć, był to posiłek zakorzeniony w moim dzieciństwie. Didi też się zachwyciła - placków starczyło i na obiad, i na kolację, i dla Męża :-).
Przy okazji Didi uczyła się jeść nożem i widelcem, z sukcesem (mam na myśli nóż, bo widelec rzecz jasna dawno temu opanowany ;-))
W poniedziałek tośmy jedli placki, we wtorek tośmy jedli placki, w środę...itd. to też cytat z Taty, plendze brzemienne we wspominki.
ło jaki rozbudowany przepis! a powiedziałby kto, że zwykłe plendze :)
OdpowiedzUsuń